Raport meczowy

Pełen terminarz
NHL

PPG Paints Arena

Pittsburgh Penguins
NHL
4:1
Final Score
Minnesota Wild
NHL

Powrót do Miasta Stali starego przyjaciela

Pens po powrocie z meczu przeciwko Devils wygrali bardzo pewnie z Minnesota Wild 4:1. Bramki zdobywali Letang, Rakell, Zucker i Carter. W bramce Wild wystąpił nasz były zasłużony bramkarz Marc-Andre Fleury.

Pierwsze poważniejszy strzał Pens oddali w trzeciej minucie. Fleury jednak nie dał się zaskoczyć. W pierwszych minutach gra była dość szarpana. Częste uwolnienia czy wybicia krążka poza bandy nie dawały dobrego widowiska. W dziewiątej minucie Penguins mieli wręcz idealną sytuację na pierwszego gola, ale chyba tylko Poehling wie jak po jego strzale guma nie wylądowała w siatce Minnesoty. Kolejny fragment gry to dalsza przewaga Pittsburgha w posiadaniu krążka i zdecydowanie więcej strzałów od rywali. Wynik, jednak nadal remisowy. Kolejną dobrą okazję zmarnował Rust, któremu guma spadła tuż przed bramkę Fleury'ego, ale Bryan uderzył zdecydowanie za wysoko. Początek piętnastej minuty to okazja Wild, ale Jarry zachował czujność i zatrzymał strzał napastnika gości. Chwile później Pens odpowiedzieli strzałami Granlunda i Josepha. Pens wygrali wznownienie w tercji obronnej Wild, krążek trafił do Letanga, który objechał obrońcę i strzałem po krótkim słupku wreszcie pokonał Fleury'ego. Kolejnym dobrym sygnałem do walki o zwycięstwo była kara dla obrońcy gości. Niestety dość mocno uderzył on w O'Connora który zdecydowanie odczuł to zderzenie. Pierwszy strzał Rakell oddał już w ciągu kilku sekund od startu PP, ale „Kwiatek” wyciągnął się jak długi i zdołał złapać krążek do rękawicy. Chwilę później Carter mógł podwyższyć prowadzenie, ale nie trafił w krążek, stojąc przy pustym słupku. Pierwszy power play tej nocy skończył się, więc bez gola. Były to też ostatnie poważniejsze okazje podczas pierwszej odsłony meczu.

Początek drugiej tercji to praktycznie kopia tego, co się działo na starcie meczu. W czwartej minucie Wild mieli jednak okazję na wyrównanie, ale Jarry na wzór swojego byłego kolegi, który stał teraz po drugiej stronie lodu zaliczył dość ekwilibrystyczną obronę. Chwilę później Pens dostali drugi power play. Tutaj naszym graczom poszło gorzej niż podczas pierwszej próby. Nie zdołaliśmy stworzyć tak poważnego zagrożenia pod bramką gości. W dziewiątej minucie to Pens zarobili pierwszą karę – poszła ona na konto Archibalda. Penalty kill spisał się dobrze, choć Jarry popełnił błąd, nie zamrażając krążka, który znalazł się za nim. Na szczęście zaasekurował go Dumoulin, i to dzięki niemu nie padła bramka wyrównująca. Gdy skończyła się kara naszego zespołu, pojawiła się kolejna, tym razem znów dla rywali. Kolejny raz za przeszkadzanie. Malkin najpierw znokautował nogę rywala, który zablokował jego strzał, a później kolejną rakietę odpalił Rakell i guma powędrowała prosto w okienko bramki Fleury'ego. Gra się znów zaostrzyła i za wysoki kij do boksu kar powędrował Guentzel. Gdy drugi power play w wykonaniu naszego zespołu był gorszy tak drugi penalty kill był dużo lepszy. Wild nie zagrozili poważnie bramce Jarry'ego a Pens dobrze wybijali odzyskany krążek. Oba zespoły miały jeszcze swoje szanse na zmianę wyniku. Dodatkowo Zucker w ostatniej minucie złapał karę, ale Wild nie zdołali jej wykorzystać do końca drugiej tercji.

Choć goście wygrali wznowienie rozpoczynające trzecią tercję oraz spędzili praktycznie cały, pozostały czas przewagi pod naszą bramką nie udało im się pokonać Tristana. Pod koniec trzeciej minuty Pens znaleźli się w sytuacji 3 na 3, krążek powędrował do Zuckera, a ten umieścił go przy krótkim słupku bramki Wild, dając nam zapas trzech goli przewagi. W siódmej minucie kolejną karę za wysoki kij otrzymał nasz zawodnik – tym razem był to Petry. Jakby tego było mało po 33 sekundach za przytrzymywanie karę dostał Rust i musieliśmy się bronić przez 1:27 3 na 5. Wykorzystanie przewagi zajęło Wild tylko 18 sekund i dało im pierwszą bramkę. Niestety był to gol samobójczy Dumoulina. Granlund zablokował strzał rywala i wyraźnie przy tym ucierpiał. Utykając został odprowadzony do szatni Pens. Resztę kary udało się doprowadzić do końca. W czternastej minucie świetne podanie O'Connora wykorzystał Carter i strzałem z backhandu pokonał po raz czwarty Fleury'ego. Na 4:28 do końca Foligno dostał karę po tym, jak uderzył kijem jednego z naszych zawodników. Crosby minimalnie się pomylił przy swoim strzale. Nie był to zły power play, lecz wciąż nieskuteczny. Rust przy asyście obrońcy Minnesoty wpadli w bramkę i przy okazji staranowali Fleury'ego, ale nikomu nic się nie stało. To było ostatnie wydarzenie tej nocy.

Penguins zdobywają, więc bardzo ważne dwa punkty, choć w momencie pisania artykułu zarówno Panthers, jak i Islanders prowadzą dość wyraźnie w swoich meczach, więc w tej kolejce spotkań najprawdopodobniej ich nie przeskoczymy, ale pozwoli nam się to utrzymać w wyścigu o miejsce do playoffów. Kolejne spotkanie Pens rozegrają w Detroit w sobotę o godzinie 19:00.

Pittsburgh Penguins — Minnesota Wild 4:1 (1:0, 1:0, 2:1)

Bramki i asysty: 16. Letang (Dumoulin, Guentzel); 31. Rakell (PP) (Letang, Guentzel); 43. Zucker (Malkin, Rakell); 54. Carter (D. O'Connor, Dumoulin) – 48. M. Johansson (PP) (Zuccarello, Boldy)

Penguins: Jarry (DeSmith) – Letang, Dumoulin, Petry, P. Joseph, Ruhwedel, Rutta – Rust, Crosby, Guentzel – Rakell, Malkin, Zucker – Granlund, Poehling, Heinen – Archibald, Carter, D. O'Connor.

Wild: M. Fleury (Gustavsson) – Spurgeon, Middleton, Dumba, Brodin, Klingberg, Merrill – Zuccarello, Hartman, Steel – Boldy, J. Eriksson Ek, M. Johansson – Sundqvist, F. Gaudreau, M. Foligno – Reaves, Dewar, Duhaime.



Komentarze