Najlepszy trener NHL?

Dan Bylsma, trener Pittsburgh Penguins od dwóch lat i niecałych dwóch miesięcy, osiągnął już dość wiele. Niespełna po czterech miesiącach od objęcia drużyny wygrał z nią Puchar Stanley’a (12 czerwca 2009r.). Niedawno także przekroczył liczbę stu wygranych spotkań i wygrał w plebiscycie, podczas którego pytano graczy, z którym trenerem najchętniej by współpracowali. Dodatkowo 9 marca przedłużył kontrakt z klubem na kolejne trzy lata – do sezonu 2013/2014. Jednak Dan to nie tylko osiągnięcia – to przede wszystkim człowiek, który świetnie dogaduje się z zawodnikami, kiedy trzeba potrafi przywołać ich do pionu i wie, czego się od niego oczekuje. Fani w Pittsburghu cenią go za to, w jaki sposób prowadzi drużynę, ale w ‘rzeczach’ najbardziej lubianych wymieniają także jego poczucie humoru.

Żeby nie było zbyt kolorowo należy wspomnieć o ubiegłorocznych PO, podczas których fani zadawali sobie jedno pytanie – czy chemia Dan-Pingwiny przypadkiem się nie wypaliła? Trudno było uzyskać jedną klarowną odpowiedź, zwłaszcza przy gorszych występach Pingwinów w fazie pucharowej. Dziś można spokojnie odpowiedzieć – nie, Dan to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dlaczego?

Zapomnijmy o początku sezonu, gdzie ewidentnie Pingwinom nie szło (wyrzućmy obraz bezsilnego Flowera i porażek w nowej hali). W obecnej kampanii Dan osiągnął z drużyną drugi najdłuższy W-streak w historii organizacji – 12 meczy bez żadnej porażki od 17 listopada do 11 grudnia. To jednak jeszcze za mało by potwierdzić tezę. Przypomnijmy sobie w takim razie najpierw 5 stycznia 2011r., a później 4 lutego. Najpierw odpadł Crosby ze wstrząsem mózgu i bardzo nieokreślonym powrotem, później Małkin, którego zobaczymy najwcześniej w październiku. Pojawiło się pytanie – czy ta drużyna sobie poradzi, czy Dan będzie w stanie coś z tym zrobić? Do tego doszły zawieszenia i cała plaga kontuzji składu. Mimo wszystko Bylsma potrafił zmobilizować graczy i osiągać kolejne zwycięstwa. Sądząc po wypowiedziach fanów, nikt się nie spodziewał, że drużyna poradzi sobie tak dobrze bez kluczowych graczy. Nikt chyba nie spodziewał się, że Pingwiny tak dobrze dadzą sobie radę, zwłaszcza gdy prawie połowa składu pochodziła z AHL. Obecnie Penguins pod przewodnictwem Dana osiągnęła pułap 100 punktów i dalej ma szanse na zajęcie pierwszego miejsca na Wschodzie.

Te i kilka innych aspektów wymienione są odnośnie prawdopodobnej kandydatury Bylsmy do nagrody dla najlepszego trenera NHL (Jack Adams Award).

Najlepiej świadczą o tym niektóre wypowiedzi:

„ Pomimo przeraźliwej ilości kontuzji, zawieszeń i mnóstwa innych rozpraszających rzeczy, Penguins nigdy nie wypadli z gry, a trener nigdy się nie zawahał. To właśnie to sprawia, że jego imię jest jednym z pierwszym, które pojawia się przy dyskusjach o kandydatach do Jack Adams Award”

Adam Klmelman, NHL.com

 

„ Trener Penguins wydaje się silnym kandydatem do wygrania Jack Adams Award, która przyznawana jest dla najlepszego trenera NHL. Pingwiny uzyskały 100 punktów… i dalej mają szansę, by zająć pierwsze miejsce w Atlantic Division. A to wszystko pomimo przytłaczającej ilości kontuzji, z którą musieli się uporać.”

Shelly Anderson, Pittsburgh Post-Gazette

 

Jako kibic Pingwinów jestem zdumiona i podziwiam to, co Dan zrobił z drużyną w drugiej połowie bieżącego sezonu – muszę przyznać, że sama miałam chwilę zwątpienia odnośnie dyspozycji i predyspozycji Pingwinów bez „dwugłowego potwora”. Jack Adams dla Bylsmy? – czemu nie, w końcu w Pittsburghu uchodzi za trenera niemal idealnego.

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.