New York Rangers - Pittsburgh Penguins 1:4 (aktualizacja)

Jak mawia stare porzekadło, do trzech razy sztuka. We wczorajszym spotkaniu w Madison Square Garden lepsi okazali się przyjezdni wygrywając 4-1. Penguins, w końcu zrewanżowali się Rangers za poprzednie porażki i awansowali na 6 miejsce w konferencji wschodniej.

Pingwiny już od początku spotkania ruszyły zdecydowanie do ataku. Mimo tego, to Strażnicy byli  bliżej zdobycia pierwszej bramki. Swojej szansy nie wykorzystał jednak Ruslan Fedotenko. Po podaniu Callahana, nie zdążył dołożyć łopatki i krążek minął się z bramką. Cytując klasyk: "Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" i tak oto po uderzeniu Martina, z dobitki do siatki trafił Kunitz. Przez następne kilka minut Pens przeważali na lodzie i nie pozwolili gospodarzom na oddanie zbyt wielu strzałów. Po blisko 9 minutach Bickel zrzucił rękawice i zmierzył się w pojedynku bokserskim z Tangardim. Musiało to zmotywować jego kolegów, ponieważ po walce Rangers stali się aktywniejsi. Lecz gdy do szyków obronnych Pittsburgha wdarł się lekki chaos, na posterunku stał Fleury. Świetne interwencje naszego bramkarza pozwoliły zachować korzystny wynik. W kilku sytuacjach swoją cegiełkę dołożył Kris Letang, który wrócił do drużyny po 21. meczach przerwy. W pierwszej tercji przebywał na tafli 8 minut i 26 sekund, najdłużej z całej drużyny.

Po trzech minutach drugiej tercji Pens stanęli przed okazją podwyższenia wyniku spotkania na 2 do 0. Niestety gra w przewadze drużyny z Pittsburgha, nawet z Letangiem w składzie pozostawiała sporo do życzenia. Rangers na drugie 20 minut wyszli skoncentrowani i narzucili Nielotom swoje tempo gry. Efektem tego była bramka Hagelina zdobyta po zabójczej kontrze. Zawodnicy Dana Bylsmy również mieli kilka dogodnych sytuacji, jednak za każdym razem barierą nie do przejścia okazywał się być Lundqvist. Najbliżej zmiany wyniku na tablicy był Craig Adams, lecz w sytuacji sam na sam "Król Henryk" nie dał się zwieść i ostatecznie wybronił strzał zawodnika Penguins. Przez ostatnie dwie minuty, po karze dla Neal'a, Strażnicy grali w przewadze, jednak z marnym skutkiem. Pomimo tego, że Rangers oddali tylko jeden strzał więcej niż Pingwiny, można stwierdzić, że druga część spotkania przebiegała pod ich dyktando.



Zupełnie inaczej wyglądała trzecia tercja. Nie wiem, co Bylsma powiedział swoim graczom w szatni ale podziałało. W 43. minucie spotkania, po genialnie przeprowadzonej kontrze, drogę do siatki odnalazł Richard Park, dopisując do swojego konta czwartego gola w tym sezonie. Jeżeli ktoś myślał, że Malkin spuści trochę z tonu to grubo się pomylił. Geno był jednym z lepszych graczy na lodowisku co potwierdził strzelając bramkę na 3-1. Po przerzuceniu krążka na drugą stronę tafli przez Letanga, Rosjanin wykorzystał błąd Staal'a i przejął gumę. Po wyminięciu obrońcy, precyzyjnym strzałem z backhandu umieścił krążek tuż pod poprzeczką. Gospodarze starali się zmienić bieg spotkania, lecz za każdym razem Fleury pozostawał niewzruszony. Przysłowiową kropkę nad i postawił nie kto inny jak obecny lider klasyfikacji punktowej w NHL, Evgeni Malkin, strzałem do pustej bramki.

Penguins po emocjonującym spotkaniu podnieśli swoją serię zwycięstw do czterech wygranych. Jednak z 54. punktami na koncie nie mogą spocząć na laurach, po piętach depczą im zarówno Panthers jak i Devils. Dlatego w dzisiejszym spotkaniu z Canadiens cel jest tylko jeden – 2 punkty.

Zdobywcy bramek:

PIT:   C. Kunitz (03:16 - 1st) , R. Park (02:23 - 3rd) , E. Malkin (07:10 - 3rd) , E. Malkin (EN, 18:20 - 3rd)
NYR:   C. Hagelin (10:06 - 2nd)

Bramkarze:

PIT: M. Fleury (W)
NYR: H. Lundqvist (L)

Skrót spotkania

Galeria ze spotkania

podmeczrang

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.