Kevin Stevens z drugą szansą

Pingwiny zatrudniły na stanowisko skauta drużyny byłego zawodnika Kevina Stevensa. Jest to druga szansa jaką dały Pingiwiny na czele z Mario Lemieux zawodnikowi dobrze znanemu kibicom z końcówki ubiegłego wieku. 

Mistrzowie ligi to nie tylko klasa w postaci postawy drużyny na lodzie, to także klasa w strukturach organizacyjnych klubu, które w ciężkich chwilach postanowiły wyciągnąć dłoń do niegdyś wielkiego zawodnika Penguins, Kevina Stevensa, bez którego zespół miałby znacznie ciężej w zdobyciu pierwszych dwóch historycznych trofeów w 1991 oraz 1992 roku. Ale od początku...

Podczas tegorocznego campu dla prospektów Penguins uwagę przykuła jedna postać na lodzie. Na treningi z młodymi Pingwinami wyjechała legenda klubu z lat 90., Kevin Stevens. Gość, który w ostatnich latach miał ogromne problemy ze swoim zdrowiem ze względu na wszelkiego rodzaju nałogi. Krótko mówiąc Stevens po owocnej karierze w NHL został narkomanem, był na skraju załamania. Pingwiny wyciągnęły do niego pomocną dłoń, co ciekawe już nie pierwszy raz...

Zawodnicy, którzy trenowali na campie ze Stevensem zapewne nie pamiętają jego 

wyczynów na lodzie, ale był to wysokiej klasy gracz. W 1991 roku, kiedy Pens zdobyli pierwsze w historii trofeum, zdobył 40 bramek w sezonie, rok później pobił ten rezultat o aż 14 trafień, a Pingwiny ponownie wygrały Puchar Stanleya. W Pittsburghu pamiętają go głównie ze świetnej postawy w serii z Boston Bruins w 1991 roku. Dzięki Kevinowi właśnie Penguins zdołali wygrać tę rywalizację po dwóch pierwszych przegranych starciach. Bez tego nie byłoby pucharu w Mieście Stali i kto wie jak by wtedy potoczyły się losy całej organizacji.

Cztery bramki w jednym meczu? Dla Stevensa nie był to większy problem:

W roku 1993 Stevens zdobył aż 55 bramek w sezonie, ale to był rok kiedy Penguins przegrali w drugiej rundzie play-offów po walce w siódmym meczu z New York Islanders. Kto wie, czy gdyby nie kontuzja Stevensa na początku tego spotkania Penguins nie zdołaliby już w latach 90. zaliczyć trzech pucharów w trzy lata...

A kontuzja była to fatalna. Stevens doznał jej gdy hitował zawodnika Islanders, Richa Pilona. Kevin padł z pełnym impetem twarzą na taflę, stracił przytomność, został wyniesiony na noszach i zostawił wypełnioną do ostatniego miejsca Civic Arene w Pittsburghu w ogromnym milczeniu. Lekarze przyrównali czoło Stevena po tym zdarzeniu do zmiażdżonego chipsa. Zawodnik Penguins przeszedł tego wieczora 4,5 godzinna operację, na jego twarzy zostały zamontowane metalowe płytki oraz ponad 100 szwów.

I to był początek problemów Stevensa. Co prawda wrócił on do gry już w najbliższym sezonie i strzelił 41 bramek, ale jego najbliżsi mówili, że po tym feralnym wydarzeniu nigdy nie był już sobą. Zachowywał się inaczej, wpierw uzależnił się mocno od alkoholu. Potem przyszedł czas na narkotyki. W 2000 roku został aresztowany w St. Louis za palenie cracku z prostytutką. A w maju tego roku sąd wydał na Stevensa wyrok za sprzedaż nielegalnego oxycodonu.

Stevens nie powędrował do więzienia. Otrzymał karę grzywny oraz trzy lata w zawieszeniu. Sędzia zlitował się nad nim znając jego historię z kontuzją. Kazał mu za to jednak udzielać publicznych wystąpień nt. tego, dlaczego nie warto zażywać narkotyków. To nie ucieszyło prokuratora, który chciał posłać byłego zawodnika Penguins za kratki na przynajmniej rok.

Wtedy wkroczył Mark Recchi.

Recchi, nowy asystent trenera Penguins, w klubie pracuje już od kilku lat. Ze Stevensem razem zdobywał Puchar Stanleya w Penguins. Mark już wcześniej próbował pomóc Stevensowi w jego uzależnieniach, jak się okazało jednak bezskutecznie. Razem z Mario Lemieux brali udział w przynajmniej jednej interwencji, aby mu pomóc. Dodatkowo Lemieux zatrudnił go parę lat temu jako skauta Penguins, ale był zmuszony go zwolnić. Nie dlatego, że był słaby w swojej pracy, ale dlatego, że zachowywał się nieprzewidywalne, nadal miał ogromne problemy z uzależnieniami.

Wyrok sądu był jednak dla Stevensa chyba dosadnym alarmem. Co prawda on sam nie chce rozmawiać z prasą na ten temat, ale Mark Recchi poręczył za niego, że jest czysty i stara się ogarnąć swoje życie. Poprosił on Lemieux o jeszcze jedną szansę dla Kevina. Ten się zgodził i takim sposobem Stevens znalazł się na campie dla prospektów Penguins jako jeden z trenerów.

Nie wiadomo jaka będzie rola Stevena w Pittsburghu, pewne jest jednak jedno – zostanie on w organizacji i Pingwiny będą starały się znaleźć dla niego odpowiednie zajęcie oraz dopilnować, aby historie z przeszłości już się nie wydarzyły. Nie ma rzecz jasna żadnych gwarancji z ludźmi uzależnionymi od narkotyków i alkoholu. Jeśli nie będą oni chcieli pomocy, to nie jest w stanie się im jej udzielić. Niemniej jednak brawa dla Penguins za pamięć o swojej legendzie i ponowne znalezienie dla niego pracy w Pittsburghu. Jak widać każdy zasługuje w życiu na drugą szansę... Stevens otrzymał ją po raz drugi od Penguins. 

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.