Felieton: Wszystko w naszych rękach

Jeszcze na początku lutego, nikt przy zdrowych zmysłach nie rzuciłby stwierdzeniem, że Penguins mogą nie awansować do play-offów. To co zrobił z drużyną sztab szkoleniowy zakrawa o dywersję. Cóż jednak poradzić, mleko się rozlało, a w zawodnikach widać zmęczenie zaistniałą sytuacją i narastającą irytację. To właśnie od nich jednak zależeć będą losy zespołu w tym sezonie. To oni będą kluczem do tego czy po ostatnich trzech spotkaniach niejako odetchniemy z ulgą i spojrzymy na play-offową drabinkę, czy będziemy musieli obyć się do października bez spotkań tej nieco wybrakowanej armii Mike'a Johnstona.

Tylko od Pingwinów zależały będą dalsze losy tego sezonu w Pittsburghu. Nie ma co liczyć na utratę punktów Senatorów z Ottawy, czy jakąś fatalną serię Boston Bruins czy Washington Capitals, bowiem to właśnie z tymi trzema ekipami przyjdzie nam walczyć o miejsce w play-offach. Póki co Pens zajmują miejsce siódme i to na obronie tej lokaty trzeba się skupić przede wszystkim. Nie możemy patrzeć na rywali i liczyć na ich potknięcia. One nie nastąpią.

Prawda jest taka, że zostają mecze właśnie z Senatorami, zupełnie nieleżącymi nam w tym sezonie Islanders i słabiutkimi Sabres. Jeżeli w tych meczach nie zdobędziemy 4 punktów, możemy pożegnać się z fazą play-off, bowiem ani Bruins, ani Capitals raczej nie stracą tylu punktów aby można ich było w ostatecznym rozrachunku wyprzedzić. Stołeczni są w bardzo dobrej dyspozycji, a Bruins na brak awansu z pewnością sobie nie pozwolą, zwłaszcza, że mierzyć się będą z Panthers i Lightning, którzy o nic już nie grają.

Najgorzej jednak wbrew pozorom wygląda sprawa rywalizacji z Senators. Hokeiści z Ottawy, jeżeli wygrają dziś z Maple Leafs, będą mieć tylko jeden punkt mniej od Penguins i bezpośredni mecz z nimi we wtorek. Patrząc na formę obu drużyn, ciężko prorokować komplet punktów dla zawodników Johnstona. A później? Później jest jeszcze gorzej. W ostatnich dwóch kolejkach, Senatorowie zagrają z Rangers i Flyers. Ani jedni ani drudzy nie będą grali już o nic i śmiem twierdzić, że obie te drużyny w starciach z Sens się podłożą, tylko po to, żeby wyrzucić z play-offów nielubianych Pens.

To będą na pewno długie dni w Pittsburghu. Johnston ma bardzo mało czasu, żeby zmienić coś w mentalności zawodników, bo tylko to może przynieść jakiś pozytywny efekt. Nie oszukujmy się, na znaczącą poprawę gry zespołu raczej nie ma szans, pozostaje liczyć, że liderzy wezmą odpowiedzialność na swoje barki i spróbują pociągnąć drużynę w tym ciężkim okresie. Jeśli nie, to pozostanie zamienić kije hokejowe na te do golfa i wyruszyć na zdecydowanie niezasłużony urlop.

Łukasz Burzyński

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.