Raport meczowy

Pełen terminarz
NHL

PPG Paints Arena

Pittsburgh Penguins
NHL
3:1
Final Score
Los Angeles Kings
NHL

M59.: PIT - LAK 3:1 - Dziesiąte zwycięstwo z rzędu

Penguins po zaciętym spotkaniu pokonują Los Angeles Kings 3:1 i odnoszą dziesiąte zwycięstwo z rzędu na własnym lodzie. Bramki dla zespołu z Miasta Stali zdobywali Zach Aston-Reese, Jewgienij Małkin oraz Ryan Reaves.

Tercja na remis

Dla Penguins mecze z Kings zawsze nie należą do najłatwiejszych. Los Angeles to fizyczny zespół, który skutecznie potrafi utrudnić życie szybkiemu Pittsburghowi. Tak było też dzisiaj. Od początku meczu było widać iż czeka nas typowe close game. Niemniej jednak okazji na zdobycie bramek nie brakowało.

Penguins w pierwszej odsłonie oddali w sumie 12 celnych uderzeń na bramkę Quicka, ale ten spisywał się rewelacyjnie. Raz po raz pewnie zatrzymywał lub odbijał krążek po strzałach Pingwinów. Podobnie sprawa miała się zresztą po drugiej stronie lodu gdzie Murray również musiał zmierzyć się z 14 uderzeniami Królów i wszystkie z nich wybronił.

Po wyrównanej 1. tercji spotkania w PPG Paints Arena mieliśmy jednak bezbramkowy remis i na gole musieliśmy poczekać do drugiej tercji.

Bomba Reavesa

Druga tercja to kopia pierwszej, ale z większą ilością kar. Obydwa zespoły otrzymały okazję na grę w przewadze. Penguins atakowali dwukrotnie w powerplay, niestety żadnej z tych okazji nie zdołali wykorzystać.

W 27. minucie spotkania świetnie w tercji ofensywnej odnalazł się... Reaves i pięknym, mocnym uderzeniem z nadgarstka zdołał przełamać Quicka. Golkiper LA był przy tej sytuacji zasłonięty i mocno zmęczony bowiem przez ostatnie parę minut Pens gotowali Kings prawdziwe oblężenie bramki. To czwarte trafienie Ryana w tym sezonie.

Niestety prowadzenie Pingwinów nie utrzymało się zbyt długo. W 28. minucie meczu karę złapał Cole, Los Angeles grało w przewadze i Letang skierował gumę nieumyślnie do własnej bramki po tym jak Phaneuf zagrał ją przez pole bramkowe. Wszystko zaczynało się więc od nowa.

Penguins próbowali i szukali swoich okazji, ale ostatecznie w drugiej tercji wynik się już nie zmienił. Po 40. minutach gry było 1:1.

Powerplay atakuje

W trzeciej tercji spotkania w końcu zadziałała nasza największa broń czyli powerplay i to w wykonaniu drugiego zestawienia, a więc bez największych gwiazd. Kapitalną robotę przy tej bramce wykonał Aston-Reese, który typowo w styl Hornqvista zasłonił golkipera Kings, musnął gumę tuż przed nim po strzale Letanga spod niebieskiej i krążek zatrzepotał w siatce. Coraz lepiej prezentuje się Zach, oby tak dalej! 

Penguins trzecią tercję rozgrywali perfekcyjnie. Znacznie ostudzili ofensywne zapały Los Angeles i przy tym nadal groźnie atakowali na bramkę Quicka. Po strzelonej drugiej bramce Pens starali się utrzymać wynik co w ostatecznym rozrachunku się udało. W ostatniej minucie meczu Geno skierował jeszcze gumę do pustej bramki gości i ustalił wynik spotkania na 3:1. 

Kolejne spotkanie Pens w sobotę. Tym razem zagramy na własnym lodzie z Toronto Maple Leafs i powalczymy o jedenaste zwycięstwo z rzędu w PPG Paints Arena.

Pittsburgh Penguins  Los Angeles Kings 3:1 (0:0, 1:1, 2:0)

Bramki i asysty: 27. Reaves, 46. Aston-Reese (Letang, Määttä), 60. Malkin (Crosby, Rust) – 28. Phaneuf (Kempe, Martinez)

Penguins: M. Murray (Jarry) – Dumoulin, Letang (A), Määttä, J. Schultz, Cole, Oleksiak – Aston-Reese, Crosby (C), Sheary – Hagelin, Malkin (A), Rust – Guentzel, Sheahan, Kessel – Simon, Rowney, Reaves.

Kings: Quick (Kuemper) – Muzzin, Doughty (A), Martinez, Forbort, Folin, Phaneuf – Iafallo, Kopitar (C), D. Brown (A) – Pearson, Kempe, Toffoli – Brodzinski, T. Mitchell, Clifford – Andreoff, N. Thompson, Amadio.

Komentarze