Raport meczowy

Pełen terminarz
NHL

Staples Center

Los Angeles Kings
NHL
3:2
Final Score
Pittsburgh Penguins
NHL

M11.: LAK - PIT 3:2 OT - Punkt urwany w LA

Nie udało się Pingwinom odnieść piątego zwycięstwa z rzędu. Podopieczni Mike'a Sullivana przegrywają po dogrywce z Los Angeles Kings 3:2. Dwie bramki dla naszego zespołu zanotował Sidney Crosby, a cały zespół może dopisać jedno oczko na swoje konto po meczu z LA.

Sid na początek

Pierwsza tercja toczyła się w miarę wyrównanym tempie. Obydwa zespoły stworzyły sobie podobną liczbę sytuacji podbramkowych z lekką przewagą zespołu z Los Angeles. Wynik spotkania otworzyły jednak Pingwiny. W 8. minucie meczu kapitalnie rozegraną akcję w tercji ataku skutecznym uderzeniem zakończył Sidney Crosby, który zapoczątkował całą sekwencję. Sid zagrał gumę o bandę do Letanga pod niebieską, ten nagrał gumę przed bramkę gdzie był Hornqvist, a jego strzał dobił właśnie kapitan naszej drużyny.

Więcej bramek w tej tercji nie padało, ale Kings mieli okazję na wyrównanie. Kilka minut po bramce Crosby'ego stworzyło się ogromne zamieszanie pod bramką Penguins po strzale Doughty'ego spod niebieskiej. Fleury zachował jednak zimną krew i po 20. minutach było 1:0 dla Pittsburgha.

Przespana tercja

Druga odsłona spotkania wiała nudą. Pod bramkami działo się niewiele, sporo było niedokładnych zagrań i podań. Pingwiny tylko trzy razy zdołały zagrozić bramce Budaja. Po drugiej stronie lodu Kings uderzali o dwa razy więcej. Do remisu zdołał doprowadzić już w 26. minucie Lewis, choć w sumie powinniśmy powiedzieć, że doprowadził do niego Marc-Andre Fleury. Flower popisał się fatalną interwencją chcąc chyba przeciąć podanie Lewisa na dłuższy słupek i praktycznie sam wbił gumę do swojej bramki.

Ciężko grało się Pingwinom w drugiej tercji. Nie mogliśmy nic zdziałać i pozostawało mieć tylko nadzieję na lepszą trzecią tercję.

Walka i gonitwa

Trzecia tercja również jednak nie zaczęła się dobrze dla Penguins. W 43. minucie Greene pokonał strzałem spod niebieskiej Fleury'ego, który ponownie nie popisał się w swojej bramce. Strzał nie był bardzo mocny, a Flower nie był zasłonięty Z pewnością mógł się zachować lepiej.

W potrzebie przychodzi kapitan. W 50. minucie meczu ponownie mieliśmy remis po kolejnej świetnej akcji Sida. Letang po raz kolejny udowodnił, że z Crosbym zna się jak łyse konie kapitalnie nagrywając mu gumę na typowe tip-in przed bramką. Sid sytuacji nie zmarnował i zdobył wysokiej urody bramkę na 2:2.

Więcej goli w regulaminowym czasie nie było. W dogrywce niestety lepsi okazali się zawodnicy Kings za sprawą bramki Dowda. Takim sposobem przegrywamy swoje drugie spotkanie back-to-back w tym sezonie. Ostatnio jednak był blamaż, teraz wywalczony punkt - jest postęp. 

Los Angeles Kings - Pittsburgh Penguins 3:2 (0:1, 1:0, 1:1 - 1:0)

Bramki i asysty: 26. Lewis (Clifford, Martinez), 43. M. Greene (J. Carter), 63. Dowd (Pearson, Martinez) – 8. Crosby (Hörnqvist, Letang), 50. Crosby (Letang)

Kings: Budaj – Muzzin, Gravel, Martinez, M. Greene, Forbort, Doughty – D. Brown, J. Carter, Dowd – King, Kopitar (C), Lewis – Pearson, Purcell, Setoguchi – N. Shore, Toffoli, Clifford.

Penguins: Budaj – Muzzin, Gravel, Martinez, M. Greene, Forbort, Doughty – D. Brown, J. Carter, Dowd – King, Kopitar (C), Lewis – Pearson, Purcell, Setoguchi – N. Shore, Toffoli, Clifford.

Komentarze